Od dłuższego czasu nie mogłem załapać chwili oddechu by napisać post odnośnie tegorocznego sezonu burzowego. Okazał się niewiele lepszym od ubiegłorocznego, kiedy mieliśmy bardzo burzową wiosnę. W poprzednim roku mimo dobrego startu zjawiska przycichły wraz z rozpoczęciem lata, a całość zapisała się jako jedna z najsłabszych. W tym roku było odwrotnie. Wiosna okazała się stosunkowo spokojna, a pierwsze burze pojawiły się dość późno, bo w połowie maja wraz z napływem cieplejszego powietrza znad Morza Czarnego (nie liczę tutaj incydentów burzowych w marcu).
Najbardziej burzowym okazał się
czerwiec, kiedy panowały skrajnie wysokie temperatury. Wówczas atrakcji na niebie było sporo: dobrze zorganizowane układy burzowe, klastry, superkomórki no i oczywiście MCS. Lipiec z racji częstych wahań temp. okazał się jak mówią niektórzy "totalnym bezburzewiem", zaś sierpień nieco nadrobił. Szczególnie aktywność wzrosła w końcówce miesiąca wraz z powrotem upałów. Wrzesień na początku przyniósł parę atrakcji, ale zjawisk z każdym dniem było coraz mniej wraz z coraz niższą temp.
Sezon burzowy nie obfitował w groźne struktury jak miało to miejsce w
2017 roku (11/12 sierpnia), ale też
nie okazał się wielką słabizną. Po prostu był "przeciętniakiem". Poniżej przedstawiam statystyki (data w nawiasie to data rozpoczęcia sezonu w danym miejscu)
- Morąg: 15 (18.05.2019)
- Gdynia: 12 (17.05.2019)
- Gulbity: 07 (17.05.2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz